Nie mam zbyt dużo kasy i nie stać mnie na wypasione bryki. Nie stać mnie też na nowe zwykłe i przyziemne auta. Dlatego też nie było innego wyjścia niż kupno starego auta. Problem z tym, że szkoda było mi kupować jakąś nudną Toyotę, Skodę albo co gorsza Golfa. Moje pierwsze 4 kółka miały być ekscytujące. Wybór padł na Alfę Romeo 156 z 2002 roku (kupiona w 2013) . Przyznam że jak na tamte czasy auto było nieźle wyposażone: klima dwustrefowa, poduszek więcej niż mam wszystkich poduszek w domu, całkiem dobre osiągi, komputer, genialna przyczepność i dobrze działająca kontrola trakcji. Może design już nie ten ale dalej uważam, że to bardzo miłe miejsce do przebywania. Wszystko zrobione pod kierowcę. Zegary, kierownica, drążek zmiany biegów ustawione tak, że czujecie się jakby to było ubranie uszyte przez krawca dla Was. 

Co mogę powiedziec o jakości? Alfa pomimo panującej opinii nie zepsuła się. Nie zawiodła nas nigdy na trasie i oprócz typowych zużywających się elementów nie można mówić, że była jakoś bardzo awaryjna. Zawieszenie mogłoby być trwalsze ale... Nasze drogi też mogłyby być lepsze. Jedyna awaria z tych nagłych to był brak hamulców, w wyniku błędu kierowcy TIRa wyrzuciło mnie na pobocze gdzie widocznie uszkodził się przewód i cały płyn hamulcowy wyciekł. Dowiedzieliśmy się o tym podczas zjazdu z autostrady. I mój kolega stwierdził, że nawet nie zdążył się wystraszyć. Zero dramy, piszczenia opon, poślizgu. Tylko wielkie przeciążenia i hamowanie silnikiem. Biorąc pod uwagę ograniczenie 40km/h a moją prędkość 110 w chwili wejścia w zakręt to stwierdzić można, że Alfa spisała się. 

Jako moje pierwsze auto to był niezły wybór . Dała mi dużo przyjemności, i dużo radości. Szczególnie okazała się idealna na długie trasy. Droga do dziewczyny (około 400km) odbywała się bez przystanku, nawet bez potrzeby wyprostowania kopytek. A ile razy uratowała mi tyłek gdy nieco mnie poniosło albo gdy ktoś mi wymusił pierwszeństwo. 

Co więcej , pomimo zdrady marki AR na BMW Mini jako następca 156 w chwili obecnej pod domem stoi kolejna piękna włoszka. MiTo wprawdzie nie jest tak wyjątkowa i "egzotyczna" jak starsze modele, to nadal czuć klimat i magię marki.